Język Dziecka
Autor/ka: Monika AdamiecTa sytuacja przypomniała mi, że istnieje uniwersalny język do komunikacji z każdym dzieckiem. Jest nim zabawa. Ale od początku…
Tego dnia pięcioletni chłopiec przyszedł na zajęcia w smutnym nastroju. To nic nadzwyczajnego, każdy z nas ma prawo czuć się źle. Znam się z chłopcem już dłużej, dotąd dużo rozmawialiśmy o emocjach i trudnych sytuacjach, więc liczyłam, że będzie otwarty na rozmowę. Jednak nie chciał rozmawiać ani ze mną, ani z kolegami. Nie dołączył do zabawy, tylko usiadł twarzą do ściany. Uciekał wzrokiem, był bliski płaczu. Nie reagował na pytania kolegów, zaniepokojonych jego zachowaniem.
Ustaliliśmy z pozostałymi dziećmi, że skoro nic nie mówi i odwraca się do nas plecami to znaczy, że nie chce teraz rozmawiać. Dzieci odeszły do swoich zajęć, dając mu przestrzeń. Ja byłam obok, ale nie narzucałam się. Obserwowałam. W końcu sama też czasem mam dość świata i ludzi i nie mam najmniejszej ochoty dzielić się swoimi emocjami czy przemyśleniami.
Minęły dwie zabawy i zauważyłam małą zmianę- chłopiec przysunął się bliżej kolegów, choć nadal siedział do nich tyłem. Niewiele myśląc urwałam kawałek kartki i, tak żeby nikt nie widział, narysowałam wesołą minkę, następnie złożyłam papier kilka razy i podrzuciłam chłopcu, mówiąc, że to tajna wiadomość do niego. I...zadziała się magia.
Pojawił się półuśmiech i zaciekawienie w oczach. Ponieważ wiadomość była tajna, pięciolatek, niczym agent służb specjalnych, ostrożnie, tak, żeby nikt nie zauważył, otworzył wiadomość. Na odpowiedź długo nie czekałam- w wiadomości zwrotnej była smutna minka. Chcąc zobrazować wsparcie i chęć przytulenia jego smutku wysłałam serduszko. W odpowiedzi dostałam minkę zalewającą się łzami... I kiedy tak wymienialiśmy tajne wiadomości z każdą kolejną widziałam, że chłopcu jest coraz łatwiej.
Rysowanie smutasków było jego sposobem na wyrażenie smutku. I nawet gdy w kolejnej wiadomości narysował mi ulewę łez to nie zaniepokoiłam się, nic nie skreślałam tylko przyjęłam jego emocje z zainteresowaniem i pełną akceptacją. Tego dnia słowa były zbędne. Wystarczyło nasze porozumiewawcze spojrzenie, kawałek kartki i kredka. Wkrótce chłopiec dołączył do pozostałych dzieci. Dołączył, bo chciał i był na to gotowy.
W naszym dorosłym świecie tak dużo mówimy, omawiamy, wyjaśniamy, czytamy- słowa są wszędzie. Czasem wydaje mi się, że są jedyną formą komunikacji i odpowiedzią na wszystko. Jednak dzieci komunikują się inaczej niż my. Ich świat to przede wszystkim zabawa. Jeśli chcesz się do niego zbliżyć, nie bój się zejść na podłogę, zrobić coś śmiesznego lub niepoważnego. Dostosowując język do potrzeb dziecka, jesteśmy w stanie naprawdę się porozumieć.
Jeśli interesuje Cię tematyka Przytulam się zapisz się na comiesięczny newsletter.
Będziesz na bieżąco z moimi nowymi projektami i dostaniesz dostęp do darmowych materiałów (w tym do specjalistycznych artykułów o terapii pedagogicznej i TUSach).